... w końcu tytuł bloga do czegoś zobowiązuje.
Na początek Pan Królik, który wyemigrował do stolicy wraz z pewnym uroczym sześciolatkiem (obecnie już siedmiolatkiem) do nowego mieszkania. Pan Królik miał swoją misję: miał być towarzyszem chłopca w nowym otoczeniu. To mój pierwszy królik, dlatego taki trochę koślawy wyszedł, może podchmielony z lekka? Wykrój zaczerpnięty z sieci, ogólnie dostępny. Szyło się dosyć przyjemnie, najfajniej podczas łączenia wszystkich kończyn i głowy z tułowiem. A potem tylko drobiazgi typu ciuchy, uszy, kapelusz i oczywiście nosek i oczy. I teraz mogę powiedzieć "Wszyscy robią króliki, zrobiłam i ja." Chociaż moda na Tildy już chyba dawno minęła...
Niedawno odkryłam, że jest coś takiego jak statystyka bloga. Dzieki temu dowiedziałam się, że całkowita liczba wejść na mego bloga od stycznia 2010 wynosi zaledwie 3500, z czego 2800 odwiedzin miała miejsce w ciągu ostatniego miesiąca. Zastanawiam się jak to się mogło stać. Niesamowite...
Bardzo fajny królik, ostatnie zdjęcie najciekawiej wyszło z tą wysuniętą nóżką ;) Duży jest, nie wypycha swego nowego kolegi z łóżka?
OdpowiedzUsuńDziękuję Jolu :)
OdpowiedzUsuńA Tymek nie da sie wypchnąć z łóżka, sam się nieźle rozpycha jak śpi :D
no ja nie wiem jak mogłam ominąć ten wpis mimo iż przecież jestem oficjalnym podglądaczem już od jakiegoś czasu ... no nic czujnym trzeba być :)Królik uroczy, ale mnie jakoś tildy nie wciągnęły choć kto wie kto wie :)
OdpowiedzUsuń