wtorek, 27 września 2011

I znów o tym samym...


Dziś ciąg dalszy relacji z pobytu w urokliwym miasteczku, Sarteano. Tym razem słów kilka o tutejszych atrakcjach, które na długo pozostaną mi w pamięci. Ale na początek kilka widoczków czyli cudowna Val d'Orcia :)


 
Poniżej jedna z rzeźb genialnego Igora Mitoraja, wystawionych podczas wakacji na rynku. Inne jego prace zobaczyłam w muzeum (niestety zdjęcia nie nadają się do publikacji ze względu na ich jakość). Zobaczyłam i usiadłam z wrażenia... Niezwykłe, ogromne rzeźby z kamienia przedstawiające fragmenty ludzkiego ciała, łączące w sobie i nowoczesność, i klasyczne piękno. Znakiem rozpoznawczym jego prac są podobno usta, które kształtem przypominają usta samego autora. Nie widziałam oryginału (a okazja ku temu była ponieważ Igor Mitoraj był obecny na otwarciu swej wystawy w Sarteano 3 września) więc trudno mi ocenić, ale piękne są bez dwóch zdań :) A od 4 września do 9 października w Museo Civico Archeologico można obejrzeć wystawę prac artysty pt. „Dialoghi etruschi”. Gorąco polecam!


Giostra del Saracino czyli turniej rycerski ;) sięgający korzeniami średniowiecza, a polegający na zdobyciu 5 złotych pierścieni leżących na ramieniu złego i okrutnego Saracena z drewna, ustawionego na środku rynku. Pierścienie zdobywają jeźdźcy reprezentujący każdą z 5 contrad czyli dzielnic miasteczka: San Lorenzo, Sant'Andrea, San Bartolomeo, San Martino i Santissima Trinita, której kibicowałam (nawet cały dzień nosiłam korale w barwach tejże contrady). W tym roku zwyciężyła contrada San Martino, po raz pierwszy od 1999roku. Sarteańska Giostra jest zdecydowanie mniej okrutna niż Palio di Siena, podczas której liczy się tylko zwycięstwo nawet kosztem zdrowia czy życia konia. W Sarteano liczy się dobra zabawa; zwycięstwo także (w tym celu można za pieniądze przejść do innej drużyny, ale życia już się wtedy nie ma, a gwizdy, komentarze i inne „miłe” reakcje tubylców chyba niewarte są wygranej...), ale na pewno nie ucierpi na tym zwierzę. I za to cenię organizatorów, jeźdźców i wszystkich Sarteańczyków, którzy dbają o dobro zwierzaków.
Poniżej kilka fotek, namiastka z przemarszu reprezentantów każdej z contrad. Prawda, że można się poczuć jak w średniowieczu? Przepiękne stroje, fryzury, kolory, tkaniny, chorągwie, rycerze na białych koniach, no bajka... :)





Koncerty, koncerty... W tym roku była to nie lada gratka bo w maleńkim, jak się okazuje bardzo prężnym kulturalnie miasteczku, odbył się świetny koncert zorganizowany w ramach Zappa Day. Na scenie wystąpił 11 osobowy włoski zespół, I Virtuosi dal Pianeta Talento, zafascynowany twórczością Franka Zappy. Co ciekawe, muzycy na co dzień ze sobą nie pracują, grają od naprawdę wielkiego dzwonu. A dodatkową gratką był sam Napoleon Murphy Brock, który w latach 70 współpracował z Zappą przy kilku albumach. Człowiek ciepły, giętki, totalnie wyluzowany, z doskonałym wyczuciem muzyki i humoru. Z wrażenia nie zrobiłam żadnych zdjęć, ale fotki, fragmenty i relacja telewizyjna z koncertu dostępne są na youtubie...


A teraz wyobraźcie sobie gorącą, sierpniową noc, urokliwe zaułki średniowiecznej włoskiej starówki, rozświetlone blaskiem księżyca w pełni, a w dłoni ogromny kielich, z którego można smakować doskonałe, toskańskie wina, serwowane przez miejscowych winiarzy… Tak wygląda Gocce di Vino (dosł. Krople Wina), impreza organizowana 9-10 sierpnia w Sarteano przez contradę San Lorenzo z okazji święta swego patrona. Każdy chętny otrzymuje własny kielich (przystosowany także do zawieszenia na szyi) i mapkę dzielnicy, na której zaznaczonych jest 8 przystanków degustacji. A przystanki położone są nieprzypadkowo bo w samym sercu miasteczka, w najpiękniejszej części Sarteano, na starówce, gdzie o przyśpieszone bicie serca i zawrót głowy nie trudno nawet bez wina. I tak spacerując w doborowym towarzystwie, z uśmiechem na twarzy i kielichem w ręku, prowadząc brawurowe rozmowy można poczuć, że wino, a wraz z nim i życie, nabiera wyjątkowego smaku, pozostawiając w pamięci niesamowite wrażenia :)

To zdrowie wszystkich czytających tego bloga !

4 komentarze:

  1. no to zdrowie ... kiedyś trzeba się tam wybrać :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tyle atrakcji w takim malym miasteczku! I pomyslec, ze piec lat Cie namawialam na wizyte w Sarteano:)
    i.t.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak pięknie - to pierwsze zdjęcie podbiło mi serce, jest tak urokliwe! A na Kropelkę Wina bardzom chętna :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Iwi, widać tak musiało być... i żeby efekt był mocniejszy ;) Ale wiesz, teraz to nie opędzisz się ode mnie :D
    Naila, na to wino zapraszam do siebie :)

    OdpowiedzUsuń