sobota, 30 czerwca 2012

Zapach wakacji...

Dziś, po raz pierwszy w tym roku, zapachniało mi latem, tak jak wiele lat temu, kiedy jeszcze jako dziecko chodziłam do szkoły. Możliwe, że dlatego iż faktycznie dziś pierwszy dzień wakacji, również dla mnie, bo do szkoły nadal chodzę, tylko że do pracy :) Cały dzień pachniało mi latem, zupełnie jak na wsi, dawno, dawno temu...

A na dobry początek wakacji zaserwowałam dzisiaj mojito, doskonałe na upały, doskonałe dla smakoszy, doskonałe samo w sobie :)



Zrobiłam cały dzban, a co się będę rozdrabniać ;)

środa, 20 czerwca 2012

Czasu brak...

Czasu brak, ale wciąż się łudzę, że to tylko stan przejściowy... Dlatego dzisiaj będzie tylko parę słów o pracach wykonanych dużo wcześniej. Spośród różnych stosowanych przeze mnie technik jubilerskich, dwie przykuły moją uwagę na dłużej i w nich czuję się najlepiej. Są to wire wrapping oraz filigrany. Pierwsza z nich przywędrowała do Polski ze Stanów Zjednoczonych. Jak sama nazwa wskazuje, technika ta polega na owijaniu drucikiem. Z tego powodu często mówię o sobie, że jestem jak ten świstak, co owija w te sreberka. Na polskim gruncie wire wrapping zyskał swą popularność dzięki pracom Izy Malczyk, której biżuteria nie jeden raz zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Przyznam, że kolejnym osobom porywającym sie na technikę wire wrapping poprzeczkę ustawiła wysoko :) Prezentuję poniżej kilka z moich ulubionych projektów, wykonanych w technice wire wrapping. Są to też jedne z moich początkowych prac, od jakiegoś czasu mają już swoich właścicieli, którym dobrze służą :) Wszystkie naszyjniki wykonane ze srebra i minerałów.

 Vivaldi - przepiękny i magiczny labradoryt

 Cytrynowa Kolia - delikatny cytryn

Barokowy - labradoryt po raz kolejny :)

poniedziałek, 4 czerwca 2012

Pasjonatów ciąg dalszy...

Zgodnie z majową tradycją zaliczyłam na koniec tego miesiąca choróbsko. Wspomniane w poście poniżej przeziębienie okazało się być zapaleniem oskrzeli. Już jest lepiej, a zatem zapraszam na dalszy ciąg relacji z targów w Białymstoku.

Poza białostockim twórcami biżuterii swoje prace prezentowały równiez osoby z poza województwa podlaskiego. Wśród nich była Małgosia Sowa, znana równiez jako Pillow Design, autorka basniowej i pełnej kolorów biżuterii z sutaszu, czyli tzw. sznureczków :)

Małgorzata Sowa


Obecne były również Kasia Sobieszczyk, czyli Lubomirka, wykonująca piękne prace głównie w technice art clay oraz Karolina.

Kasia Sobieszczyk i Karolina
I ich prace...



Jak już pisałam wcześniej, towarzystwo wystawców na targach było doborowe, a w tak pięknych okolicznościach przyrody, i niepowtarzalnych, kawa równiez smakuje jeszcze lepiej :)
Rozmowy przy kawie prowadzą: najsympatyczniejszy kowal z Hryniewicz, Tadeusz Karny, oraz młody i zdolny rzeźbiarz, Grzegorz Łapiński, pochodzący oczywiście z Łap.

Tadeusz Karny i Grzegorz Łapiński

A poniżej ich prace.


Tuż za kawoszami miała swoje stoisko Natalia Wenclik, tworząca bajecznie kolorowe przedmioty z ceramiki.

Natalia Wenclik


Temat Salonu Artystów Rzemiosła na dzień dzisiejszy uważam za zamknięty. Kolejne występy i relacje z nich - w przyszłości.